Opowieści o ludziach: Pomylił mieszkania
Data dodania: 17 marca 2018
Opowieści o ludziach: Pomylił mieszkania

Antoni celował w dowcipach. Ulubiony było wyskakiwanie przez okno, gdy przychodziła żona. Dbał przy tym, by wyglądało to dramatycznie. Skok musiał być efektowny. Trzeba od razu dodać, że Antoni mieszkał z żoną i dwojgiem dzieci w masywnym wieżowcu na pierwszym piętrze. Stąd rzucanie się z okna kończyło się najczęściej miękkim lądowaniem na trawniku.

Antoni lubił bardzo napić się piwa, co w P. nie było i nie jest trudne. Wystarczy mieć pieniądze. Problem w tym, że Antoniemu ciągle ich brakowało. Ale miał wielu kolesiów. Dlatego zawsze mógł liczyć na miłosierdzie – zamienione w dwa, trzy kufle. Co innego, gdy był dzień wypłaty. Wtedy Antoni fundował wszystkim spłacając długi.
Często Antoni nabierał kolegów. Robił im tez kawały. A to wysłał jednego po ekstra telewizor, który niby miał być darowany jemu, Antoniemu, przez Baltonę za wzorowe kupowanie różnych specjałów w tej firmie. To znów zatrzymał zjazd na dół kopalni, bo widział jak jakiś podejrzany typ kręci się po maszynowni. Innym razem przykleił buty koledze tak mocno, że tamten musiał wyjeżdżać na powierzchnię w onucach.
I tak jakoś żyło się Antoniemu wśród żartów i kawałów. Aż kolesie zbuntowali się i postanowili nabrać żartownisia. Nikt jednak nie przewidział, że będzie to ostatni kawał w życiu Antoniego.
Ale wszystko po kolei. Najpierw kolesie upili Antoniego, co w ogóle nie było trudne, gdyz właśnie oni sponsorowali imprezę. Potem nieprzytomnego kolegę ułożyli w łóżku atrakcyjnej sąsiadki. Później zaś poszli po małżonkę… Sąsiadka zgodziła się na rolę w kawale, bo tez miała na pieńku z Antonim. Niegdyś wypłoszył jej narzeczonego opowiadając mu wymyśloną historyjkę o adorowaniu jej przez jednego z dyrektorów.
Położyła się więc nago obok pijaniusieńkiego sąsiada oczekując na jego żonę. Ta zaś wpadła z hukiem do mieszkania sąsiadki i dawaj okładać zmaltretowanego – acz niewinnego przecież – małżonka. Tłukła czym popadło. Antoni jednak nie reagował, nie dawał znaku życia. Wtedy wylała mu wiadro zimnej wody na łeb. Sąsiadka w tym czasie stała obok w przezroczystym szlafroku lamentując niemiłosiernie.
Do pokoju wpadli w końcu koledzy Antoniego i dawaj tłumaczyć kobiecie, że to kawał był taki. Długo tłumaczyli. Wreszcie uwierzyła i zasiadła do stołu, by wypić za dobry żart. Obiecała przy tym, że będzie trzymać fason, by wypominać od czasu do czasu mężowi rzekomą zdradę.
W tym momencie obudził się Antoni. Szedł właśnie do toalety, gdy ujrzał żonę, roznegliżowaną sąsiadkę i kolegów. Odwrócił się więc i swoim zwyczajem wyskoczył przez okno. Z krzykiem, jak zwykle… Wszyscy zamarli z przerażenia i wytrzeźwieli w jednej chwili. Ten żart nie mógł się bowiem udać, gdyż sąsiadka mieszkała na siódmym piętrze, a pod jej oknem był chodnik.
To i leżał Antoni w kałuży krwi. Był ofiara żartu. I kolesiów, i własnego. Ludzie na pogrzebie poszeptywali, że Antoni był uwikłany w jakąś tam aferę, że miał kilkoro nieślubnych dzieci, że wreszcie uciekał przed nożem żony.
Kilka dni po pogrzebie wyjechała sąsiadka. Ponoć przeniosła się na wybrzeże. Zaraz po niej wyjechała wdowa z dwojgiem dzieci. Ktoś ją widział gdzieś koło Warszawy. Zdaje się, że przygarnęła ja rodzina. Potem wyjechali kolesie Antoniego. Wszyscy. A było ich trzech.
Jeden z gości przy kuflu w miejscowej pijalni piwa twierdził, że Antoni nawiedzał ich podczas biesiad. Pojechali więc na Śląsk. Tam tez są kopalnie. Może ducha Antoniego ich tam nie odnajdzie?
-Pomylił mieszkania – mówi barman. – Za dużo pił.
W miasteczku życie toczy się sennie. Ludzie powoli zapominają. Jeszcze tylko kilku piwoszy wspomina żarty i kawały Antoniego. Fajny był chłop. Jak wielu, jak wielu.
Tadeusz Stojek
PS.
Imię bohatera tej opowieści zmieniłem.

O autorze:


    Tadeusz Stojek. artysta, dziennikarz, pedagog, animator kultury i współtwórca Fabryki Kultury, który pracował w Lubinie z młodzieżą i organizował imprezy kulturalne. Zmarł w wieku 52 lat. Dzięki Tadeuszowi Stojkowi w mieście rozpoczęło działalność Stowarzyszenie Na Rzecz Inicjatyw Kulturotwórczych i Wychowania przez Sztukę „Zejdź z ulicy”. Znalazł młodych ludzi zafascynowanych teatrem i uczył ich sztuki aktorskiej. Na tej bazie powstał Teatr Świerszcz oraz Kabaret Szemrany. Sztuka wyszła na ulicę i od czasu do czasu w Lubinie można było spotkać mimów i obejrzeć happening, zorganizowany przez grupę podopiecznych Tadeusza Stojka. Regularnie pokazywane były programy Kabaretu Szemranego.   Siłą napędową obu inicjatyw był Tadeusz Stojek, którego już nie ma.

(…)Wiele osób wiązało uzasadnione nadzieje, że Tadeusz Stojek, jako Ojciec Duchowy lubińskiej kultury niezależnej poprowadzi w inny wymiar miejscowych artystów, twórców, organizatorów kultury i ich sojuszników…Niestety, wielki żal ogarnął tych, co pragnęli czynnie uczestniczyć w tej wędrówce…

Tadeusz udowodnił, że nawet w skrajnie trudnych warunkach zewnętrznych można realizować wielkie projekty i porywać za sobą nie tylko młodzież. Jego projekt społeczno-kulturalny Fabryki zawierający m.in. koncepcję odrodzenia Teatru Świerszcz przyczyniał się do budowania kapitału społecznego w Lubinie oraz stwarzał możliwości realnego integrowania lokalnego środowiska kultury.(…) Andrzej Ossowski (2011r.)



Informacja
Aktualnie przegladasz wersje elubin.pl dla telefonow komorkowych. Zapraszamy do odwiedzenia strony glownej portalu.

Copyright © 2006-2023 Portal Lubina. Wszelkie Prawa Zastrzezone.